FAŁSZYWI NAUCZYCIELE NA CELOWNIKU

Witajcie!  

Dzisiaj chcę poruszyć temat, który niestety rozprzestrzenia się w świecie refleksologii jak plaga. Jako ktoś, kto jest zanurzony w tej dziedzinie od lat, widziałem swoje i… cóż, czas się tym podzielić. Jestem świadkiem, jak pseudo-nauczyciele refleksologii wprowadzają ludzi w błąd, i to skłoniło mnie do napisania tego tekstu.

To jest ostrzeżenie dla wszystkich miłośników refleksologii! Znasz tych "ekspertów" od refleksoterapii, którzy po przeczytaniu jednej książki czują się już jak doświadczeni mistrzowie? No właśnie, oni są teraz wszędzie. Swoją "głęboką" wiedzą opartą na kilku stronach książki z Empiku i paru filmikach z YouTube, próbują uczyć innych tej cudownej sztuki leczenia. Ale pamiętaj, refleksologia to nie wyrabianie ciasta na pizzę – to prawdziwa sztuka wymagająca wiedzy i doświadczenia! 

Tacy pseudo-nauczyciele, z dyplomem świeżo wydrukowanym w domowym zaciszu, obiecują swoim uczniom cuda, a wszystko to za pomocą kilku 'magicznych' dotknięć. Ale nie daj się zwieść! Prawdziwa refleksologia to nie tylko wyciskanie stopy według wzoru z Internetu. To delikatna, ale i skomplikowana sztuka, wymagająca nie tylko wiedzy, ale i intuicji, doświadczenia, a przede wszystkim zrozumienia ludzkiego ciała. Tego na dwuweekendowym szkoleniu nie zgłębisz, nie oszukuj się! 

Gdy następnym razem zobaczysz ogłoszenie kursu refleksologii prowadzonego przez kogoś, kto zaledwie miesiąc temu nauczył się, gdzie jest "punkt na stres", pomyśl dwa razy. Lepiej zainwestować czas i pieniądze w prawdziwego, doświadczonego nauczyciela-praktyka, niż w kogoś, kto zbudował swoje curriculum zawodowe na podstawie mapek stóp/rąk/twarzy/ucha z Google. Poszukaj nauczyciela, który naprawdę rozumie, jak działa ta piękna sztuka, a Twoje stopy (i nie tylko!) będą ci wdzięczne! 

Ale jest też drugi typ "specjalistów", na których warto zwrócić uwagę. To ci, którzy kiedyś przeszli solidne przeszkolenie w refleksologii (także w renomowanych ;-) placówkach) , ale teraz stali się marketingowymi rekinami. Wykorzystują oni swoją pozycję, tworząc "innowacyjne" (czytaj: naciągające) metody refleksologii, które mają więcej wspólnego z fajerwerkami marketingowymi niż z prawdziwą refleksologią. To tacy szkoleniowcy, którzy skupiają się na drenowaniu portfeli swoich kursantów, zamiast uczciwie ich nauczać. 

Widząc te nadużycia, postanowiłem zabrać głos. Jako edukator, czuję odpowiedzialność, by ostrzec i uczyć zarówno przyszłych adeptów refleksologii, jak i pseudo-nauczycieli. Prawdziwa refleksologia wymaga wiedzy, doświadczenia i ciągłego doskonalenia, a nie tylko efektownych słów i pustych obietnic. 

Więc apeluję do pseudo-pedagogów: wróćcie do korzeni refleksologii, do autentyczności i prawdziwej pomocy ludziom. Zaniechajcie nieuczciwych praktyk, które szkodzą zarówno Waszym klientom, jak i zawodowi refleksologa. 

A dla wszystkich poszukujących kursów refleksologii mam radę: bądźcie czujni, zadawajcie pytania i szukajcie prawdziwych ekspertów. Nie dajcie się nabrać na błyskotliwe obietnice bez pokrycia – prawdziwa refleksologia to coś więcej niż tylko dobrze sprzedane słowa. Razem możemy zadbać o to, by ta piękna sztuka była praktykowana z szacunkiem i odpowiedzialnością, na jaką zasługuje.

Dariusz

fizjoterapeuta-refleksolog-edukator

stopy-clownjpg